JMJ Panama 2019

Bez komentarza
17 mar 2019

DSC_0158

Kochani! Dawno nie wstawiałam żadnych nowych wpisów… Jednak czas najwyższy, aby to zmienić! Dziś publikuję artykuł o swoich przeżyciach podczas Światowych Dni Młodzieży w Panamie, który będzie można już niedługo również znaleźć w szkolnym katalogu! Był to czas, którego, szczerze, nie da się opisać słowami. Był on pełen niezapomnianych przeżyć, które od powrotu do Polski wspominam każdego dnia! Niedługo opublikuję kolejny wpis o pobycie w Barcelonie.  Dobrego dnia!

Do Panamy!

Swoją przygodę ze Światowymi Dniami Młodzieży rozpoczęłam trzy lata temu, kiedy podczas wakacyjnego pobytu w Krakowie, przypadkiem trafiłam na to międzynarodowe wydarzenie zrzeszające miliony młodych ludzi. Ich wszechobecna radość oraz życzliwość płynąca z ich serc poruszyła mnie i sprawiła, że postanowiłam wtedy, że wyjadę na kolejne ŚDM do Panamy.

Wątpliwości dotyczące wyjazdu towarzyszyły mi bardzo długo. Nie miałam pojęcia, co właściwie mnie czeka i jak przygotować się do takiej podróży. Panama to nie tylko piękne słońce i idylliczne plaże, ale również trudy pielgrzymki, wiele niebezpieczeństw związanych z egzotycznym klimatem i tropikalnymi chorobami oraz odległość dzieląca dwa kontynenty. Pomyślałam jednak, że niekiedy szanse w życiu, zdarzają się tylko raz i to pozwoliło mi wytrwale dążyć do tego, aby w 2019 roku móc uczestniczyć w tych wydarzeniach. I tak się też stało.

received_2320045684940613

Tej wspaniałej atmosfery pielgrzymki, nie da się w pełni opisać słowami, w krótkim artykule, to trzeba poczuć i przeżyć. Ten wyjazd stał się dla mnie nie tylko fantastyczną okazją do poznania nowego kraju i jego mieszkańców, ale przede wszystkim pozwolił mi odkryć siebie, taką, jakiej dotąd nie znałam.

W tę daleką drogę wyruszałam pełna obaw, jako najmłodsza uczestniczka pięćdziesięcioosobowej grupy ludzi, których wcześniej nigdy nie widziałam na oczy. Jednakże już trwająca ponad 24 godziny, wspólna podróż przez Stambuł i Bogotę, sprawiła, że mogliśmy się lepiej poznać. Towarzyszące tej wyprawie emocje, stres i ciekawość tego, co na nas czeka na miejscu, dały początek wielu niezapomnianym przyjaźniom. Kiedy już dotarliśmy do celu naszej wyprawy ulokowano nas w panamskich domach w Penonome, miejscowości oddalonej o 150 km od stolicy. Ogromnym przeżyciem dla mnie, było zobaczyć na własne oczy prawdziwe życie ludzi w Ameryce Łacińskiej, które do tej pory było mi znane tylko z programów telewizyjnych. W związku z tym, że Panama jest krajem, w którym zdecydowana większość mieszkańców, jest głęboko wierząca, tubylcy, jak przystało na praktykujących katolików, przywitali nas w swojej parafii.

DSC_0040
Panamskie dzbany 😉

Powitanie było bardzo gorące, również w dosłownym tego słowa znaczeniu, gdyż rtęciowe termometry, (te, które nie zdążyły eksplodować) pokazywały temperaturę +38 stopni C. I tak jak w filmie „Kochaj albo rzuć”, każda panamska rodzina, czekała na swoich gości z ich imionami wypisanymi na wielkich transparentach, albo kawałku pudełka po mleku ( w zależności od zamożności ;-), a niektórym z nas udało się otrzymać nawet drobne upominki. Powitaniom nie było końca, tańce i śpiewy trwały do późnych godzin wieczornych, aż do momentu, kiedy ostatni pielgrzymi udali się ze swoimi opiekunami do ich domostw.

Nie wiem, czy miałam wyjątkowe szczęście, czy wyjątkowego pecha, ale trafiłam do ubogiego domu. Był to dom, w którym drzwi do mojej „sypialni” były zastąpione kawałkiem materiału, dach kawałkiem blachy lub gołym niebem, a worki i plastikowe pudełka pełniły funkcję mebli. Otrzymałam też wiadro wody, które do dzisiaj nie wiem, czy miało posłużyć mi do jednorazowego umycia się, czy też do tygodniowej toalety, (dlatego warto uczyć się języka hiszpańskiego ;). Myłam się w nim przez kilka dni, ponieważ bieżąca woda była dostępna tylko 2 razy w tygodniu. Kąpiel w ogrodzie, pod palmami oraz spanie z trzema jaszczurkami, które odwiedzały mnie każdej nocy to na pewno te chwile, których nigdy nie zapomnę. Mimo odczuwalnej biedy i fatalnych warunków mieszkaniowych, których nie da się porównać do naszych polskich standardów, mieszkańcy dalekiej panamskiej prowincji, wydawali się najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.

Przez pierwsze dni, spędzaliśmy z nimi większość czasu, poznając ich codzienne życie, lokalną kulturę i zakątki Penonome. Osobiście byłam zaskoczona niezwykłym zaangażowaniem mieszkańców w przygotowania obchodów Światowych Dni Młodzieży. Organizowane z tej okazji fiesty, podczas których tańczyliśmy i kosztowaliśmy tamtejszych potraw zapamiętam na długo. Jednak szczególne miejsce w mojej pamięci zajmują … Paaaaarówki z Kukurydzy — to „coś” prześladowało mnie jeszcze przez wiele tygodni.

20190118_200223
Dziewczynki tańczyły tradycyjny taniec Panamy

W domu, w którym przebywałam, mieszkało starsze małżeństwo ze swoimi dwiema dorosłymi córkami oraz ośmiorgiem nastoletnich wnuków. Nikt z nich nie rozmawiał po angielsku, więc miałam idealną okazję do wykazania się umiejętnościami języka hiszpańskiego. Traktowali mnie jak część swojej rodziny, nazywając, „hija”, co znaczy córka. Ten fakt sprawił, że przez ten krótki czas czułam się tam jak w domu. Atmosfera radości, dobroci i wzajemnej akceptacji, była nieustannie obecna. Nie wiem, czy to zasługa świątecznej aury, czy też mieszkańcy Panamy mają taką naturę, która sprawia, że potrafią okazywać swoje dobre serce na każdym kroku. Ostatniego dnia w Penonome czułam prawdziwy smutek, ponieważ przez te zaledwie cztery dni bardzo przywiązałam się do tych niezwykłych ludzi i do tego zaczarowanego miejsca.

20190119_165114
Rodzina u której mieszkałam w Penonome

Po czterech dniach pobytu w Penonome przejechaliśmy autobusem do Panama City i również zamieszkaliśmy w domach przypadkowych, panamskich rodzin. Życie w stolicy diametralnie różni się od tego, które widziałam wcześniej u poprzedniej rodziny. Tam ludzie żyli jak jedna wielka rodzina, spędzając z sobą dużo czasu i pomagając sobie nawzajem. W mieście wyglądało to inaczej. Panama przypomina zatłoczoną Warszawę, gdzie każdy się spieszy i brakuje, czasu na to, aby spędzać go ze swoimi bliskimi. Pełen wygód dom, w którym zamieszkałam w Panama City, przypominał podmiejską willę w Polsce. Pozwoliło mi to zregenerować siły i odpocząć przed wydarzeniami, które miały nastąpić.

W końcu nadszedł ten wielki tydzień, podczas którego miały miejsce wydarzenia centralne Światowych Dni Młodzieży. Całe miasto było roztańczone i pełne pielgrzymów z całego świata, którzy każdego dnia spotykali się na Cinta Costera, aby doświadczać wspaniałych doznań. Każdy dzień przynosił niesamowitą dawkę energii i radości. To właśnie tutaj przemawiał Papież oraz odbywały się liczne koncerty.

IMG_8733

20190125_151752(0)

DSC01224

Przez cały ten czas, nasza grupa korzystała z gościnności parafii San Gerardo Maria Mayela, gdzie spotykaliśmy się, aby wspólnie oddać się refleksji i modlitwie. Ten czas pomagał nam wyciszyć się i zastanowić nad sobą. Te chwile pozwoliły mi lepiej poznać siebie i swoje pragnienia oraz poczuć dobro płynące od innych ludzi. Pomimo wszechobecnego zgiełku, hałasu i muzyki oraz tego, że tak wiele nas wszystkich różniło, łączył nas jeden cel, dla którego tu przybyliśmy, jako pielgrzymi. Ludzie z najdalszych zakątków świata, których poznałam, przyjaźnie, jakie zawiązałam, miejsca, które zobaczyłam i w szczególności to, czego doświadczyłam to nagroda za podjęte ryzyko i wysiłek, jaki włożyłam, aby się tam znaleźć.

Dni Młodzieży to miejsce dla nas, dla ludzi młodych. Za trzy lata odbędą się one na naszym kontynencie, wiec nic nie stoi na przeszkodzie, abyście i Wy mogli w nich uczestniczyć! Abyście, tak jak ja, choć na chwilę mogli stać się pielgrzymami. Papież Franciszek podczas pierwszego spotkania w Panamie powiedział, że najważniejszy w życiu jest pierwszy krok. To, aby ruszyć z miejsca. Powiedział: ”Jeżeli wyruszasz w drogę, to znaczy, że już jesteś uczniem. Jeśli stoisz w miejscu, przegrałeś.” Te słowa niosą dla nas przesłanie, aby nie bać się realizować swoich marzeń, nawet wtedy, kiedy jest to okupione ogromnym wysiłkiem, ryzykiem i walką z przeciwnościami losu. Podstawą w osiągnięciu tego celu jest wiara, wytrwałość, i determinacja.

DaSC01240

received_2207825149466469
Szybka fotka z Papą 😉

Przyszłość należy do tych, którzy wierzą w piękno swoich marzeń, dlatego spakujcie do plecaka swoje marzenia i ……… Do zobaczenia w Lizbonie na kolejnych ŚDM w 2022 roku!

 

Prześlij komentarz

Now is your turn to share your view ;)